Joasiu masz rację -te forum jest najlepszym lekiem na całe te zło,które przechodzą i bliscy osoby chorej !!!!
Dlatego dbajmy o nie jak o najcenniejszy kwiatuszek
Jestem tu od paru dni a takiego wsparcia dobrych rad i pomocnej dłoni nie dostałam nigdy nigdzie !!!!
Aż mi się przypomniał pewien cytat : ,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.''
I tacy są PRZYJACIELE Z TEGO FORUM!!! DZIĘKUJĘ ....
MArtusiu, trzymaj się dzielnie... Oczywiście musimy wszyscy wierzyć, że nasi Bliscy będą z nami jak najdłużej... nawet parę lat... Sama drąże temat co da chemia?? ile czasu pozostało?? Nie wiem czy dobrze robię?? Ale widocznie muszę to wiedzieć...
Przesyłam uściski i trzymam kciuki za Twoją Mamę
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
owcaMarta, Witaj.
Każdy z nas ma te same rozterki, wątpliwości. Wciąż wydaje nam się, że robimy za mało, że stać nas na więcej. To chyba normalne w sytuacji, w której się znaleźliśmy. Jednak, gdy mam chwilkę czasu tylko dla siebie (zazwyczaj późną nocą), to myślę sobie, że tyle, ile daję swojemu Mężowi to naprawdę dużo. Czasem życie mnie przerasta, ale wiem, że muszę być silna! Dla Niego. Nigdy nie miej sobie nic do zarzucenia, bo to wszystko, co robisz dla swojej Mamusi, to naprawdę wiele. Ona to wie. Na pewno wie. Po prostu bądź przy Niej. To dla Niej bardzo ważne. Życzę Twojej Mamusi dużo zdrowia, a Tobie wiele siły, cierpliwości i tego, by zawsze zdrowie i ogrom miłości były zawsze przy Tobie. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Johanka,
Ślicznie Ci dziękuje za tak wiele ciepłych słów wsparcia !!!
To prawda... czas też pomyśleć chociaż troszku o sobie... I o moim Adrianie. On tak wiele teraz robi dla mnie dla mamy. Najważniejsze ,że jest przy mnie rozumie i wspiera... Czego chcieć więcej.
Tak się składa ,że jst farmaceutom. On rozdziela mamie leki,On wyszukuje witaminek I bardzo dużo rozmawia z mamą...a gdy jajestem w pracy to Adrian jest przy mamie ...
Tak wiele robi by pomóc nam.... Prawdziwy SKARB
Dziś chyba zrobię wieczorek dla DWOJGA...póki jest brat i może być z mamuśką
owcaMarta, Kochana, ważne, że nie jesteś sama w tym nieszczęściu. Mieć kogoś, kto wspiera jest bardzo ważne. Czasem trzeba "wypruwać" sobie żyły, a czasem przytulić się i po prostu odpocząć, czy choćby pomilczeć, bo nie zawsze słowa są ważne. Człowiek to nie kamień, niestety bywa, że mięknie i wtedy wszystko się wali. Trzymaj się Kochana:)
Wrrrr~~!!! U nas gorsze samopoczucie mamy.
Jest dziś złośliwa i taka rozdrażniona. Szybko wyprowadza się z równowagi. I ma trudności z mową.
Kupiłam dziś mamie magnez no w rękach łapią ją skurcze i wykrzywia jej palce :(
Bidulka....
Tylko rozmowa zemną ją dziś budowała. Czy na prawdę już nigdy nie będzie normalnie? Zdrowo?
Czy na prawdę już nigdy nie będzie normalnie? Zdrowo?
To takie przykre i niesprawiedliwe, ale niestety, nie będzie. Bedzie coraz gorzej i to jest najgorsze co nas spotkało. Chociaż wiemy jakie są rokowania to w serduszku pocichutku szepczemy sobie, że zdarzy się cud i wszystko będzie tak jak przed chorobą.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Marto dziś moja mama po sprzeczce zadzwoniła do mnie i powiedziała że jest jej przykro bo wie że będzie gorzej.
Ona ze mną się kłóci bo boi się że jak będzie jej teraz "dobrze" (w obliczu tego co przeszła) to żal jej będzie umierać.
Tak ciężko to zrozumieć ale bardzo dobrze rozumiem Twoje rozterki trzymaj się siły trzeba nam będzie dużo.
ela1,
Niby teraz nie jest tak aż tragicznie...niby dobrze mama sobie radzi z tą chorobą -wydaje mi się nie raz,że wręcz REWELACYJNIE....ale jak tylko pomyślę ,że jeszcze całe leczenie przed nią tzn,radioterapia....chemia....i,że po nich zapewne będzie gorzej to zastanawiam się jaki to ma sens?!
Już brakuje mi jej uśmiechu jej pełni życia...a co będzie gdy.... gdy zamiast szczęścia i miłości na jej twarzy będzie jedynie zarys cierpienia i bólu?!
DZIĘKUJĘ CI :*
spike40,
Zdaję sobie rewelacyjnie sprawę z tego co czujesz....i niby jest to niewytłumaczalne odczucie to każdy z nas przeżywa i tłumaczy sobie na swój własny sposób. Życie płata nam figle ...niestety nie raz tak okrutne....
Trzymaj dię dzielnie...Ściskam :*
Martuś wiem co czujesz, bo ja dokładnie przechodzę to samo. Mama 4 lata temu przeszła mastektomię, Chodziła na wszystkie wyznaczone badania, wszystko było super, aż do czasu gdy jechała autobusem, który zahamował i coś mamie w kręgosłupie strzyknęło. Lekarz rodzinny leczył ją 2 miesiące na rwę kulszową, aż wreszcie na własną rękę zaczęłyśmy szukać pomocy i okazało się, że to przerzuty do kręgosłupa. Poza bólami w plecach nic mamie nie było, ale zaczęto robić rutynowe badania i wtedy się zaczęło. Przerzuty są w kościach, wątrobie, płucu i mózgu.. Mimo tego mama nie traci nadziei, powiedziała, że zrobi wszystko aby żyć.. Tym bardziej, że za 2 miesiące na świat ma przyjść mój synek. Mama przeszła I chemię, teraz jest na naświetlaniach głowy i kręgosłupa...
Marta pewnie dobrze nie będzie, ale musimy zrobić wszystko, aby czas, który nam pozostał, wykorzystać jak najlepiej! Ściskam Ciebie ciepło. Buziaki!
_________________ Wszystko ma swój koniec, ale każdy koniec ma gdzieś swój początek.
Siedzę w pracy... łzy płyną mi po policzkach.... tak mi smutno.... źle...
Nie mogę zrozumieć znaczenia słów : MOJA MAMA UMIERA.... nie potrafię tego pojąć...
6:00 KONIEC NOCKI
6:15 WYJAZD DO GLIWIC
7:30 WIZYTA
Ech... TRZYMAJCIE KCIUKI!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum