Witam! Pół roku temu stracilam mame , najprawdopodobniej rak trzustki, zmarła mi na rękach . Mam 21 lat i po prostu szukam kogoś z kim moglabym pogadać , kogos kto kiedys byl w podobnej sytuacji. czekam na jakis odzew
_________________ „Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma...”
Ja straciłam Mamę rok temu, ale to wszystko jest ciągle bardzo świeże. Gdybyś chciała porozmawiać - pisz śmiało.
Życzę dużo siły. :*
_________________ "To jednak idzie o miłość, o życie, o dobro, o światłość, o pokój i tak dalej i tak dalej, i niedobrze, niedobrze jest z tym na planecie, słabo z tym jest, ale o to idzie, o to się trzeba bić."
ja straciłam 3 m-ce temu Mamusie po 2,5 miesiącach walki z rakiem kości i szpiku, zmarła tydzien przed wigilią........... jestem w rozsypce i tez chętnie pogadam z kimś kto rozumie ten ból i przezywa to co ja..... mój email [email protected]
25lat temu 30.03 byl pogrzeb mojej mamusi -rak piersi.zasnela na moich rekach.Wczesniej 5lat zmarl tez w domu na zawal serca tatus.Do dzis mi bardzo rodzicow brakuje..n a temat przezywania zaloby , radzienia sobie w tym trudnym okresie znajdziecie tu garsc informacji..moze niektore pomoga wam przetrwac..Mnie pomagalo otaczanie sie zyjacymi wokol mnie domownikami oraz pielegnowanie cudownych radosnych wspomnien.Rozmowa przy grobie, ba nawet klotnia..taki wewnetrzny moj monolog.Do dzis czasem jade na cmentarz w emocjonalnym kryzysie by moc spytac rodzicow o rade..wskazowke , a tak naprawde by otrzymac sile do byxcia zycia i rozwiazywania wszelakich swoich zyciowych malych i duzych problemow.
http://www.zwrotnikraka.p...emat_zaloby-100
"kina"Mnie pomagalo otaczanie sie zyjacymi wokol mnie domownikami oraz pielegnowanie cudownych radosnych wspomnien.Rozmowa przy grobie, ba nawet klotnia..taki wewnetrzny moj monolog.Do dzis czasem jade na cmentarz w emocjonalnym kryzysie by moc spytac rodzicow o rade..wskazowke , a tak naprawde by otrzymac sile do byxcia zycia i rozwiazywania wszelakich swoich zyciowych malych i duzych problemow.
http://www.zwrotnikraka.p...oby-100[/quote]
Kina - rozmowa na grobie Mamy dla mnie jest nie mozliwa gdyz ja mieszkam 200km od mojego rodzinnego miasta w którym została pochowana , obecność bliskich - ja nie mam juz nikogo , miałam tylko Mamę , nie mam dzieci , męza , ojca ,rodzeństwa jestem zupełnie sama , przyjaciele i znajomi lekceważą mój ból i moja żałobę ,uważają że przesadzam więc cierpię w zaciszu 4ścian, płacze , zanosze sie z żalu i bólu, nie śpię , a jak już zasne to na godzinkę i w dodatku z koszmarami,każde kiedys normalne codzienne zajęcia teraz sprawiają mi ogromy problem.Ten artykuł który poleciłaś jest bardzo madry i opisuje fazy żałoby ale mi to nie pomoże , po prostu jestem sama i samotna , nie mam nikogo kto chociaż by mnie wysłuchał i posiedział ze mną jak płaczę i przytulił , ja 3 miesiące po smierci Mamuni przezywam Jej śmierc jakby to było wczoraj, Jej całą chorobę , cierpienie....... nie mam już sił , mam pełno złosci w sobie na służbę zdrowia, lekarzy którzy źle kierowali leczeniem Mamuni, na życie i świat że toczy sie dalej bez Niej , że Jej nie ma już a ja i wszystko jest jakby nic sie nie wydarzyło ...............a mój świat runął , odcięto mi powietrze tak potrzebne do życia ............
musisz przepracowac swój ból sama ze soba ..jesli nie radzisz sobie z żalem a nawet masz stany lekowe czy depresje może powinnaś skorzystac z porady psychologa....ja tak robilam . Z mama nie musisz sie kłócic, czy rozmawiac przy grobie.Moim znajomym zabil sie syn , tata 5letniego chlopaka..i wiesz jak młody sobie radził ze swoimi emocjami ?..Przytargal ze spaceru z dziadkiem do domu kamień -tzw pana smutnego -namalowal mu twarz , postawil koło łózka kamien to jest symbol nagrobku, a pan zimny ma twarz taty...Ten pan jest obok mozna go przytulic ..mozna ogrzac sie , mozna sie usmiechnac i mozna czerpac z niego moc. Mozna panu opowiadac o wszytkim choc on tylko usmiecha sie i milczy..., ba pana mozna nawet dac do przytulenia dziadkowi gdy bedzie mu znow smutno..Patrz to male dziecko , a jak fantastycznie sobie radzi ze swoimi trudnymi emocjami.Ja uważam ze smierc jest tematem jakby w naszej codziennosci i zabieganym swiecie tematem tabu.Boimy sie z nia oswajac , a szkoda ,bo potem wlaśnie towarzysza nam takie cierpienia..Przeciez śmierc stale w naszym zyciu towarzyszy.Nic nie jest wieczne i na stale..Mama spoglada tam z gory na Ciebie i wierzy ze wezmiesz głęboki oddech bo zycie musi toczyc sie dalej.Nie masz przyjaciół -wez psa, kota, rozmawiaj z pania w sklepie , z kominarzem , taksówkarzem, przypadkowo spotkanymi ludzmi.Otwieraj sie na nich.Ja wiem ze to jest teraz trudne..Ale, wyrzuty sumienia czy zrobilo sie wszytko, zal na sluzbe zdrowia nie maja najmniejszego sensu i tylko poteguja rozpacz do tego zamykanie sie w czterech scianach ze zwijaniem sie w cierpieniu poteguje łzy i cierpienie po starcie .Pamietaj ze mamusie leczyli lekarze a nie cudotwórcy.Kto raz zetknal sie z ta choroba ten wie o czym mowie..Czasem po prostu medycyna jest wobec raka bezsilna..i to tez trzeba umiec przyjac do wiadomości.W tej chorobie trzeba byc przygotowanym na wszytko..na przeżycie, życie, ból , cierpienie , śmierc, radośc z jakichkolwiek wygranych po drodze bitew.Ja cieszylam sie jak dziecko gdy po drugiej operacji ( powtorne ciecie brzucha)sama sobie uciąc u nóg paznokcie..Popatrz na swiat dookoła siebie, wyjdz z otchłani..znajdz w sobie pasje -maluj wyszywaj pisz pamietniki, rozładuj swój ból, żal, wykrzycz sie ..wylej wszytkie łzy..pisz wiersze , idz na fitness, idz na spacer, idz z kijami i wystukaj ze zlosci te wszytkie swoje emocje..a potem przytul sie do mnie bardzo mocno .Każy z nas kiedyś umrze..nie jestesmy nieśmiertelni.Moje dzieci ( wychowuje je od 8lat sama) pytaly mamo dlaczego akurat Ty?Wiesz opdpowiedzialam bo tam na gorze wiedzieli co robia i widocznie maja takie wobec mnie plany.ja bede im potrzebna to przyjda po mnie i mnie tam zabiora ., ale na dzis dzien mam mocny organizm ,i nic mnie juz nie lęka.Wyszlam ze szpitala z diagnoza zaawanswanego raka janika a na drugi dzien rzadowy samolot rozbil sie pod Smolenskiem ja chora zyje..ich zdrowych juz nie ma...A zycie musi toczyc sie dalej...łysa w pieknej peruce poszlam odwiedzic dziewczyny z pracy i bylam pierwsza ktora nie bala sie mowic w niej o raku...przelamalam pewne tabu na temat tej choroby, ale tez nie ukrywalam gdy sie bałam i do dzis lekam kolejnych kontroli i badan. Twoja zaloba po starcie mamy przechodzi rozne fazy..powrot do normalnosci musi je wszystkie przejsc po drodze .Czasem to trwa rok a czasem 2lata..Musisz sobie powiedziec -tam gdzie jest teraz moja mama ona juz nie cierpi, jest tam szczesliwa i jest jej tam dobrze...usmiechnij sie wiec do niej chocby przez łzy i pomachaj do niej reka..poślij całuski.Moze da ci jakis znak ze jest obok i czuwa nad toba..prosze masz chusteczke wytrzyj nos, otrzyj z łez oczy.Pomyśl co lubiłyscie kiedys robic razem i sprobuj te pasje realizowac..Albo rob cos co lubisz a z czego mama była by bardzo dumna ...Szukaj takich rozwiazan stanu swego ducha.Przyjaciele gdy stracą swoich bliskich wtedy dopiero Cie zrozumieja wiec musisz im dzis wybaczyc...Dzis patrza dziwnie na Ciebie , bo nie przezyli jeszcze takiej tragedii.Ida Swieta to rudny czas dla osob w załobie, zycze ci by łzy wylaly sie juz wszytkie i wiecj ich juz nie mogło napływac, by sen był znow slodkim kojacym snem a nie koszmarem, bys poczula zapach budzacej sie dookoła wiosny..Zaczerpnij głęboki oddech pełna piersią i z mottem na ustach "co mnie nie zabija to wzmocni "wyjdz zyciu swojemu naprzód.Chodz, podam ci reke ..pomoge Ci sie podniesc ale dalej juz musisz nauczyc sie isc sama..
Witaj, za kilka dni minie 2 lata od śmierci mojej mamy. Zmarła również na raka, ale niewiadomego pochodzenia, rak szalejący, robiący spustoszenie w jej organizmie. 3 tygodnie życia od diagnozy. Wiem, co czujesz... Dla mnie nadal świeże rany, ogromny ból i tęsknota. Gdybyś miała ochotę pogadać...po prostu pisz na priv.
Cześć,
moja mama zmarła we wrześniu, również na raka, byłam z nią do ostatnich chwil....byłyśmy bardzo, ale to bardzo związane, miałam tylko ją, bo tata zmarł wiele lat temu, mam 23 lata także jesteśmy w podbnym wieku, jeśli masz ochotę to napisz, też szukam kogoś, kto zrozumie ten ból...
Agnieszka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum