Autor |
Wiadomość |
Temat: Domowa opieka hospicyjna w Łodzi - pilnie |
boralis
Odpowiedzi: 18
Wyświetleń: 24244
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-07-30, 14:06 Temat: Domowa opieka hospicyjna w Łodzi - pilnie |
nie wiem, na ile to Ci pomoże, pewnie tu już zaglądałaś:
http://bonifratrzy.pl/ind..._id=371&page=53
http://www.nfz-lodz.pl/ap...11&strdgb1=0415
http://www.opiekapaliatyw...picja.php?id=93
http://www.hospicjum-domowe.waw.pl/?page_id=479
Doraźnie proponuję kontakt z pielęgniarką środowiskową albo firmą czy spółdzielnią pielęgniarek oferujących opiekę również w ciągu dnia, żeby odciążyć rodzinę.
W hospicjach zdarza się też, że łóżko zwalnia się wcześniej. To dramat jednej rodziny, ale i ulga dla innej :I. Czasem trzeba dzwonić i pytać po prostu, czy coś się zmieniło... |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 114211
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-09, 11:42 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
nie pisz. Wykorzystuj czas.
Tu zawsze znajdziesz wsparcie i zrozumienie.Również dla ciszy. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 114211
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-15, 10:26 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
Friend, mam wrażenie, że Młoda po prostu ćwiczy Twoją cierpliwość.
Może to jest sposób, żeby poradzić sobie z trudną sytuacją, może nie wie jak sobie z nią poradzić inaczej. A wyprowadzenie Cię z równowagi to jednocześnie doskonały sposób, żeby postawić na swoim i mieć 'zrzędzącego ojca' z głowy...
Nie daj się wyprowadzić z równowagi w miarę możliwości. Zobacz co się stanie...
To, że ją kochasz nie znaczy, że nie możesz się wkurzyć... |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 114211
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-09, 11:08 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
Friend, rozumiem, że chcesz żonie pomóc. Chciałbyś, żeby wyzdrowiała i żebyście razem zajęli się buntującą się nastolatką.
Jeśli rzeczywiście medycyna nie jest w stanie jej pomóc, to najlepiej jej pomożesz nadążając krok za nią, obserwując, reagując na jej potrzeby. Każda kobieta mówi tylko o części swoich oczekiwań a co do reszty ma nadzieję, że facet się domyśli ( o iluzjo! )
Myślę, że sam fakt, że jesteś dużo dla niej znaczy. Obawiam się tylko, że ona nie jest w stanie spełnić Twoich oczekiwań a Ty starasz się za Was oboje.
W miarę jak choroba będzie postępować możesz czuć się odrzucony, możesz mieć wrażenie, że Twoje wysiłki są na nic.
Ale na pewno jak się poznaliście, pobraliście dobrze się dogadywaliście.
Twoja żona nadal jest kobietą, w której się zakochałeś. Tylko trochę inną. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 114211
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-09, 10:59 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
może Twoja żona czuje się przytłoczona radami?
Panowie rozwiązują problemy przez znalezienie rozwiązania- sam podajesz przykłady jak zmieniłeś styl życia jak chciałeś zrzucić wagę.
Może jeśli nie można wiele zrobić żeby ją wyleczyć, to warto ograniczyć ból i wesprzeć psychicznie tak, jak ONA tego potrzebuje- wysłuchać po prostu jak chce pogadać. Jeśli chce się objadać słodyczami, to proszę bardzo...
Twoja córka nie jest jakąś inną nastolatką, którą znasz. Jest Twoją córką. Jest taka a nie inna. Jeśli będziesz jej wypominać, że "innne dziewczyny są takie albo owakie", to będzie się czuła porównywana (i automatycznie gorsza). To nic dobrego nie da.
Kochaj ją, taką jaka jest. Jeśli broi to dlatego, że się jej nudzi, ma za dużo czasu, jest zagubiona albo czuje się niekochana i chce na siebie zwrócić uwagę.
Może potrzebuje więcej czasu spędzić z rodzicami?
Tak jak napisała Finlandia: jeśli oczekujesz pomocy "medycznej" przytocz wyniki, opisz sytuację dokładniej. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 114211
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-09, 08:41 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
Chłopie, nikt Cię nie szufladkuje.To jest forum, gdzie każdy może powiedzieć co myśli na podstawie tego, co przeczytał. Jak oszczędnie dawkujesz informacje to nie dziw się, że wnioski są powierzchowne.
Z tego co piszesz mnie na przykład wydaje się, że cała ta sytuacja Cię przeraża a że jesteś Głową Rodziny i musisz stanąć na wysokości zadania nie masz czasu ani możliwości oswoić się z nią.
Jeśli żona nie chce iść do lekarza, to spróbuj go do niej sprowadzić.
Może boli ją jak się ruszy, więc nie chce się ruszyć, bo wtedy ból jest nie do zniesienia?
Może warto zacząć od ograniczenia bólu? Jest na to kilka sposobów: opieka hospicjum domowego, poradnia leczenia bólu czy w ostateczności nawet lekarz pierwszego kontaktu.
Jak ją przestanie boleć to poczuje się lepiej, również psychicznie.
Moim zdaniem koniecznie powinieneś rozmawiać z dziećmi o chorobie ich mamy. Jak je z tą chorobą oswoisz, to łatwiej będzie im przez to przejść.
12-letnie dziecko wchodzi w okres dojrzewania i buntu. I potem może być trudniej się z nim dogadać jak to zaniedbasz w pewnym momencie.
Moim zdaniem i 6-latka i 12-latka są w stanie zrozumieć i zaakceptować sytuację jeśli im ją przedstawić odpowiednio do możliwości pojmowania. |
Temat: Wydzielony z wątku: UMIERANIE (...) - historia Mordoklejki |
boralis
Odpowiedzi: 80
Wyświetleń: 33271
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-11-14, 09:49 Temat: Wydzielony z wątku: UMIERANIE (...) - historia Mordoklejki |
hospicja zlokalizujesz też tu: http://hospicja.pl/lokalizacja/clinic/
Mam nadzieję, że trafisz na wspaniałych, ciepłych, życzliwych ludzi, którzy Ci pomogą |
Temat: Jak pomóc odchodzącemu na raka płuc? |
boralis
Odpowiedzi: 83
Wyświetleń: 243385
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-06-20, 14:08 Temat: Jak pomóc odchodzącemu na raka płuc? |
dr Marta, bo bardzo ważne, co piszesz!
Przygotowanie, tego słowa mi zabrakło w naszej historii. I może jeszcze wiedzy ile mamy czasu, ale tego przecież nigdy nie wiadomo.
Byłam przede wszystkim zaskoczona sytuacją. Trafiliśmy na fatalny sposób przekazania pierwszych podejrzeń co do diagnozy. Nie docierało też do mnie, że lepiej będzie tylko na chwilę albo wcale. Nie wiedziałam jak powiedzieć mamie jak jest chora. To jak odebrać nadzieję. I nie wiedziałam, że jaka mama jest całkiem samodzielna, to jej stan może się gwałtownie pogorszyć w ciągu 3-4 godzin. Nie wiedziałam, że ksiądz może odmówić przyjścia argumentując "wiedziała jak jest chora i nie zdążyła się pojednać wcześniej?! To nie moja parafia... Jeśli to będzie aktualne za godzinę, to proszę przyjść, teraz idę komunikować".
"Tyle, ile okażecie sobie wzajemnie w tych dniach miłości, troski, wdzięczności za czas spędzony razem"- święta prawda |
Temat: Jak drugie uderzenie pioruna - T4N1M1 |
boralis
Odpowiedzi: 159
Wyświetleń: 44605
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-05-26, 10:52 Temat: Jak drugie uderzenie pioruna - T4N1M1 |
może zorientuj się, czy w Waszej okolicy jest poradnia opieki paliatywnej ( u nas jest np. przy hospicjum). Koncentrator tlenu pożyczyliśmy za jednorazową (zwrotną) kaucją.
[ Dodano: 2011-05-26, 11:53 ]
to wchodzenie po schodach jest uderzające i robi straszne wrażenie. Trzymaj się Funia... |
Temat: Nowotwór drobnokomórkowy płuc. |
boralis
Odpowiedzi: 189
Wyświetleń: 82876
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-10-06, 10:10 Temat: Nowotwór drobnokomórkowy płuc. |
Johanko, może zorientujesz się gdzie w Twojej okolicy działa hospicjum domowe? Jak(by) Tramal przestał wystarczać, będą potrzebne silniejsze środki. A z rzeczy, które można teraz dla męża zrobić, to ograniczyć ból.
[ Dodano: 2010-10-06, 11:11 ]
trzymam kciuki za wyniki |
Temat: sens leczenia |
boralis
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 14506
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2010-08-16, 12:46 Temat: sens leczenia |
Dziuń, miałam Bliską Osobę w tej sytuacji. Próba leczenia to było jedyne rozwiązanie jakie przychodziło mi do głowy. Po postawieniu diagnozy nawet nie zastanawiałam się czy to ma sens. Cóż, nawet nie powiedzieliśmy mamie, że leczenie ma charakter wyłącznie paliatywny- nie umieliśmy a szkoda. Chcę mocno wierzyć, że mama jest zadowolona, że chociaż spróbowała. |
Temat: Drobnokomórkowiec |
boralis
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 5707
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-06-18, 09:53 Temat: Drobnokomórkowiec |
patrzę z perspektywy i widzę, ze powinniśmy byli więcej mamie powiedzieć.
Do takiego wniosku dochodzę.
Tylko nie wiem nadal jak powiedzieć a nie odebrać nadziei, bo nam już w zasadzie tyle zostało.
Cieszę się, że Tata zaczął wychodzić i rozmawiać. Oby dobrze sobie z tym poradził...
Trzymam mocno kciuki... |
Temat: Wydzielony z wątku UMIERANIE (...) - kondolencje |
boralis
Odpowiedzi: 264
Wyświetleń: 71209
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2010-06-16, 09:21 Temat: Wydzielony z wątku UMIERANIE (...) - kondolencje |
Mamisymo, możesz zrobić najważniejszą rzecz w życiu: BYĆ.
To i wszystko i nic.
Po prostu BĄDŹ. Weź urlop jeśli możesz.
Przepraszam, że nie potrafię dokładnie tego opisać.
Trudno dobrać słowa, bo przerywają ciszę i podniosłość Tych Chwil |
Temat: Drobnokomórkowy rak płuc czy są ozdrowieńcy?? |
boralis
Odpowiedzi: 40
Wyświetleń: 81598
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-04-23, 12:06 Temat: Drobnokomórkowy rak płuc czy są ozdrowieńcy?? |
Gutek, ja obserwuję moją mamę i widzę, że nastawienie psychiczne ma baaardzo duże jeśli nie decydujące znaczenie.
Chłopie! Masz właściwe podejście! Myslę, że tym, którzy tu panikują (jak ja), którzy martwią się o bliskich i boją bardzo dobrze robi na psychikę takie pozytywne podejście.
Z drugiej strony nie dziw się, że ludzie tu narzekają i się żalą. Przed bliskimi robią za odważnych, wspierających, pozytywnie nastawionych, a gdzieś komuś trzeba się wyżalić nawet jeśli zakrawa to na wampiriadę energetyczną Przepraszam z góry, że tak dosłownie to piszę...
Rozumiem, że chcesz wiedzieć, że z tego da się wyjść, więc jako przykład podam Ci mojego dziadka. Był po 70. jak mu wykryli raka od razu z przerzutami. A był człowiekiem mocno schorowanym. Podam Ci też przykład znajomej, która miała przerzuty do mózgu. Też żyje. Podobno jak się remisja utrzymuje ponad 5 lat, to się uznaje delikwenta za ozdrowieńca (tu chciałabym żeby się wypowiedziały osoby bardziej kompetentne ode mnie, stąd to słowo PODOBNO). Dziadek zmarł na zapalenie płuc 7 lat od wyleczenia. Znajoma o której mówię żyje już szósty rok od wyleczenia i ma się doskonale. Więc bardzo chcę wierzyć, że moja mama też sobie poradzi.
Żeby tylko miała takie pozytywne podejście jak Ty Gutek czy JaInka... |
|