1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak jajnika IIIC
Autor Wiadomość
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #1  Wysłany: 2018-02-20, 14:28  Rak jajnika IIIC


Dzień dobry wszystkim pomocnym duszom na tym forum :)

Moja ukochana Babcia choruje na raka jajnika i po długich godzinach śledzenia forum pojawiło się pytanie, na które nie bardzo umiem znaleźć odpowied:

Czy marker CEA wykrywa również przerzuty do układu pokarmowego i otrzewnej? Czy jeśli pierwotnie jest to rak jajnika, to należy brać pod uwagę jedynie wyniki CA125 i HE4?

Dzisiaj oznaczony CEA jest w normie i zastanawiam się czy traktować to jako dobre wieści, ponieważ na CA125 dopiero czekamy.

Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź :)
Pozdrawiam
Monika
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #2  Wysłany: 2018-02-20, 16:17  


Zakładam że babcia to 60+, jeżeli jest to sprawdzone przez his-pat że to rak jajnika to do monitorowania rozsiewu wystarczy Ca125 (oczywiście jeżeli na początku choroby jest podwyższony), po operacji (ew chemii) spada. Następnie mierzy się go co 2 -3 mies i jeżeli znowu rośnie to sprawdza się w badaniach obrazowych gdzie jest wznowa i następnie włącza leczenie. Nie włącza się leczenia tylko na podstawie samego wzrostu Ca125.

CEA w normie nie świadczy że nie ma przerzutów do układu pokarmowego. Jeżeli jest IIIc tzn że są/były? przerzuty do otrzewnej.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #3  Wysłany: 2018-02-20, 18:52  


Gaba, Dzięki za szybką odpowiedź!

Babcia faktycznie 60+, w niedzielę ma 74 urodziny :)
Stopień IIIC stwierdzony po operacji, gdzie wycięto największego guza (ponad 20cm), nie dało rady wyciąć ginekologicznie wszystkiego, bo spory naciek połączył macicę z zewnętrzną częścią odbytu.
Podczas operacji odciągnęli 200ml płynu
Węzły chłonne i płuca czyste, za to w otrzewnej się dziad rozgościł.

W poniedziałek pierwsza chemia.

Sytuacja jednak nieco się zmieniła:
Trzymam entuzjazm na wodzy, aaale w najnowszym badaniu tomograficznym nie stwierdzono przerzutów w otrzewnej 8-) są tylko zmiany na przydatkach (ok 4 cm każda).
Mamy już też wynik z CA 125. Wartość na dziś to 461 przed operacją było >1000.

Wiem, że sytuacja jest poważna, a choroba zaawansowana i bardzo obawiam się powikłań po chemii, ale z tego co zdążyliśmy się dowiedzieć, jest raczej konieczna.
Przed radykalną operacją chcą przegonić skorupiaka tak bardzo jak tylko się da.
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #4  Wysłany: 2018-02-20, 20:04  


Chemia to jedyna szansa na przedłużenie życia. Nie wiem kto i komu obiecał operację radykalną ale przynajmniej rodzina powinna sobie zdawać sprawę że to nierealne. Zacznijcie rozpuszczać babcię bo mediana przeżycia w takich przypadkach to ok 30 mies. Przykro mi tak gasić Twój entuzjazm ale zakładamy że piszący tutaj chcą znać prawdę.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #5  Wysłany: 2018-02-20, 21:10  


Dlaczego uważasz to za nierealne? O radykalizacji mówiło nam oboje onkologów i ginekolog operujący.
Perspektywa jest o tyle bardziej realna, że obecnie nowotwór widoczny jest tylko na przydatkach (cofnął się naciek przytwierdzony do odbytu), przed nami jeszcze chemia, a z nią szansa dalszej remisji.

Nasza strategia "rozpuszczania" Babci to przede wszystkim wspieranie w jej twardzielskim myśleniu, że da sobie z tym radę. Czuje się dobrze i pozwala o siebie zadbać. Zatem, jak wyżej, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale chyba będę uparcie względnie optymistycznie nastawiona :)

Pozdrawiam
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #6  Wysłany: 2018-02-21, 11:30  


Pamiętaj jednak o cienkiej granicy kiedy wspieranie w raku przeinacza się w nacisk na chorego. Chory w miarę terapii jest coraz słabszy nie tylko fizycznie ale i psychicznie, przestaje sam podejmować decyzje - pozwala na to opiekunom którzy w trosce o przedłużenie życia pchają go w kolejne coraz bardziej uciążliwe terapie które w końcowym efekcie przedłużają życie o kilka miesięcy. Te ostatnie miesiące to już nie życie tylko cierpienie. Przeczytaj opisy przypadków w tym dziale jak to przebiega i dobrze się zastanów czy chciałabyś tego dla Siebie. Idź na szczerą rozmowę z operującym. Jeżeli on widział naciek to ten naciek nie wyparował i brak tego na CT o niczym nie świadczy.

[ Dodano: 2018-02-21, 11:42 ]
Nie podałaś tutaj wyniku his-pat, tam oprócz zaawansowania nowotworu powinna być podana jego złośliwość histopatologiczna no i powinien być wyraźnie zdefiniowany typ nowotworu.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #7  Wysłany: 2018-02-21, 11:49  


Witam jeszcze raz i proszę o pomoc w interpretacji wyników, bo czuję się trochę zagubiona.

Tomografia wykonana przed operacją w grudniu wskazała wiele zmian w otrzewnej i główne źródło nowotworu wychodzące z jajnika.
W operacji odstąpiono od radykalizacji ze względu na naciek łączący trzon macicy z zewnętrzną częścią odbytu (resekcja byłaby zbyt duża i postanowiono zastosować chemioterapię i jeszcze raz spróbować operować).

Operacyjnie usunięto 20cm guza z siecią mniejszą.

Tomografia wykonana 6go lutego (przed chemią) wskazała brak rozsiewu choroby, jednak po weryfikacji z lekarzem radiologiem okazało się, że guz jednak nadal jest za trzonem macicy.

Czy coś takiego może "schować się" w badaniu tomograficznym?
Jakie są szanse na radykalną operację w tym przypadku?

Rozumiem, że spadek CA 125 wiąże się z tym, że wycięto główną masę nowotworu?

Wklejam wyniki obu badań TK i proszę o pomoc w interpretacji.

gaba,
Przeczytałam naprawdę wiele wątków tutaj i mimo, że początkowo niektóre mnie przeraziły, to dzięki trudnym doświadczeniom wielu z Was orientuję się zdecydowanie lepiej i wiem na co należy się przygotować.
Babcia póki co na szczęście czuje się dobrze, wręcz co raz lepiej, dlatego wiem, że teraz właśnie jest czas na działanie.,





[ Dodano: 2018-02-21, 11:58 ]
Załączam wynik histopatologiczny i protokół pooperacyjny.





Tomografia1.1.jpg
cz2
Pobierz Plik ściągnięto 1826 raz(y) 1,22 MB

Tomografia1.jpg
pierwsza tomografia cz1
Pobierz Plik ściągnięto 2018 raz(y) 1,63 MB

Tomografia2.jpg
Tomografia po operacji
Pobierz Plik ściągnięto 1840 raz(y) 283,71 KB

IMG-20180110-WA0004.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 1819 raz(y) 118,8 KB

IMG-20180110-WA0005.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 1820 raz(y) 257,42 KB

_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #8  Wysłany: 2018-02-21, 17:35  


W TK nic się nie chowa, ale opisujący może nie zwrócić uwagi na lekko zamazany obraz zwłaszcza że lekarze nagminnie na skierowaniach nie piszą czego szukać. Porównywać tych dwóch badań nie ma co, bo po usunięciu czegoś tak dużego wszystko się poprzesuwało.

Tak spadek markera jest związany z cytoredukcją. Czy nie było badań immunohistochemicznych? Bardzo ubogi ten wynik his-pat. Co konkretnie chciałabyś wiedzieć?

Tylko chirurg który to operował może się wypowiedzieć czy możliwe jest usunięcie pozostałych zmian. Po chemii zmniejszą się ale nie znikną, jak czytałaś to należy dążyć do pozostawienia zmian nie większych niż 1 cm bo tylko takie można usunąć chemią.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #9  Wysłany: 2018-06-27, 13:38  


Hej, postanowiłam zaktualizować naszą historię.
Może komuś pomoże się to odnieść, albo po prostu ktoś z podglądających byłby ciekawy co słychać u najwspanialszej Babusi na świecie :)

Po operacji na której usunięto sieć większą z 22cm guzem (pisałam o tym wcześniej) i odstąpiono od radykalizacji skierowano ją na chemioterapię.
27go lutego Babcia rozpoczęła pierwszą chemię. 3 kursy karboplatyny i paklitakselu. Z Avastinu zrezygnowano ze względu na obciążenie kardiologiczne (Babcia ma od wielu lat migotanie przedsionków, w tym momencie już utrwalone).

Chemię zniosła bardzo dobrze, po pierwszej pojawiło się tylko zaczerwienienie skóry (parzyła ją twarz), ogólne osłabienie, później doszło drętwienie palców, lekkie nudności no i trudne dla niej psychicznie, wypadanie włosów.

Wyniki trzymały się na dobrym poziomie, marker CA125 spadł elegancko do wartości >35.

W TK ciekawa rzecz, bo zmiana na prawym jajniku powiększyła się o ~2cm a na lewym zmniejszyła. Naciek łączący dół macicy z odbytem zmniejszył się,
węzły chłonne niepowiększone, czyste,
w podstawie płuc brak niepokojących zmian,
w wątrobie również nie wykryto ognisk,
podobnie w nerkach i reszcie narządów.

Pani koordynator skierowała nas do profesora ginekologa-onkologa, który zarządził operację. Nic nie obiecywał, ale nastawiał się na możliwie maksymalną redukcję. Jako że jest to typ lekarza nieowijającego w bawełnę, Babcia została porządnie uświadomiona do co powagi sytuacji:
Że choroba jest zaawansowana,
że jest mocne obciążenie,
że będą w stanie zrobić tylko tyle na ile pozwoli anestezjolog w jej stanie,
że najprawdopodobniej obudzi się z wyłonioną stomią.

A że moja kochana Tereska to twardziel i psychiczny i fizyczny, to dali radę operować ją prawie 6 godzin i udało się usunąć wszystkie widoczne zmiany! (operacja odbyła się 9go maja).

Usunięto macice z jajnikami, nacieczony fragment jelita grubego, węzły chłonne i wyrostek robaczkowy.
Udało się nawet uniknąć stomii. Operowany fragment jelita połączono czymś, co Babci opisano jako "rurkę" włożoną wewnątrz.

Ten mechanizm przysporzył Babci sporo dyskomfortu, bo od czasu operacji ma pewne problemy z kupką (jak to stwierdziła "dupa nią rządzi" :mrgreen: . Z początku po każdym posiłku czuła bardzo bolesne parcie, ale Pani doktor onkolog wytłumaczyła, że to rozwiązanie potrzebuje czasu i że będzie co raz lepiej.

Konsylium zgodnie z naszymi przypuszczeniami zaleciło jeszcze 2 lub 3 kursy chemii, tej samej, która zadziałała ostatnio.
Obecnie Babcik jest po 1 wlewie, czuje się jak to zawsze stwierdza "normalnie" :-D , miała lekkie nudności około 3go dnia i znowu drętwieją palce, ale podobno wszystko jest do zniesienia. Jest zabezpieczona lekowo na wypadek gdyby się nasiliło.

Suplementujemy naszą twardzielkę witaminą C, kiszonkami, sokami i wszystkim, co póki co sprawdza się i pomaga jej w miarę bezboleśnie przejść przez chemię.

Postaram się wkleić do posta wyniki dokładnej histopatologii, które otrzymaliśmy po operacji. Będę niezmiernie wdzięczna za pomoc w przetłumaczeniu łacińskich nazw, bo mój chłopski rozum się spocił i nie jest pewien czy doszedł do jakichś logicznych wniosków w tym temacie :?ale?:

I teraz pytanie:
Czego jeszcze możemy się spodziewać po skończonej chemii?
Na co zwrócić uwagę i czego dopilnować kiedy ją zakończymy?
Czy całkowita redukcja widocznych zmian wpływa w na rokowania? Czy jest szansa na dłuższy spokój od tego gada?

Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę dużo siły do Waszych osobistych batalii z tym paskudztwem :papap:





histopat1.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 1593 raz(y) 196,54 KB

histopat2.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 1622 raz(y) 166,66 KB

_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #10  Wysłany: 2018-06-27, 14:36  


Tylko na drugie pytanie możliwa jest jakaś sensowna odpowiedź : celowe jest robienie co 2-3 mies poziomu CA125 (lekarz tak często raczej nie będzie zlecał). Trzeba uchwycić wzrost markera powyżej wartości końcowej po chemii i jednocześnie wzrost w 2 kolejnych pomiarach. Wtedy należy prosić lekarza o badanie TK. Leczy się chemioterapią na podstawie wyniku TK (wzrost markera pomaga ustalić termin TK ale sam w sobie nie jest podstawą do decyzji o włączeniu leczenia).
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #11  Wysłany: 2018-06-29, 13:49  


gaba, Dziękuję bardzo ::thnx::
Gdyby ktoś mógł jeszcze rzucić okiem na wynik histopatologii po operacji, to będę bardzo wdzięczna za krótkie wyjaśnienie :-))
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #12  Wysłany: 2018-06-29, 15:40  


Sama musisz to zrobić. Na pierwszej kartce masz spis tego co badano ponumerowany, a na drugiej informacje czy znaleziono jakieś nieprawidłowości. Foci carcinomatosi = ogniska raka. Ja nie mogę nic stwierdzić bo na zdjęciu obcięte są numery i nie zgadnę w których miejscach te ogniska raka stwierdzono. Wiadomo że był rozsiany. Zwróć szczególną uwagę na marginesy chirurgiczne i miejsca poza układem rodnym.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #13  Wysłany: 2018-07-31, 11:56  


Gabo, jeszcze raz dziękuję.

Chciałam jeszcze zapytać o dolegliwości około-chemioterapii. Babcię po 5 wlewie zaczęło kłuć w boku (promieniuje do pleców). Wczoraj Babcię po potknięciu się o dywanik tak zabolało, że nie mogła złapać oddechu.
Dzisiaj na wizycie przed 6 chemią zasugerowano, że to pęcherzyk żółciowy i zalecono dietę lekkostrawną.
Czy to może być efekt chemioterapii? Jak jeszcze możemy wesprzeć, żeby pozbyć się tego bólu?

Pozdrawiam :)
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #14  Wysłany: 2018-07-31, 13:13  


nie piszesz która to strona, ale to może być złamane lub pęknięte żebro. Pęcherzyk żółciowy daje dolegliwości związane z jedzeniem, a złamane żebro odpuszcza przy całkowitym bezruchu. Chemii raczej nie należy w to mieszać.
_________________
sprzątnięta
 
monicz92 


Dołączyła: 26 Sty 2018
Posty: 10
Skąd: Ruda Śląska

 #15  Wysłany: 2018-10-10, 11:31  


Dziękuję za podpowiedź,
Gdyby komuś miało to podpowiedzieć: po USG i tomografie okazało się, że taki ból sprawiały 2 kamienie nerkowe.

Pozdrawiam
_________________
"Wiele tracimy wskutek tego, że przedwcześnie uznajemy coś za stracone."
Johann Wolfgang von Goethe
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group