1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 2
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Żałoba
Karen

Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173215

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-09-14, 17:47   Temat: Żałoba
Ja też jestem na świeżo po stracie taty. W poniedziałek przegrał walkę z chorobą... Byłyśmy z mamą przy nim jak umierał. Na szczęście zasnął w spokoju. Bardzo bałam się tego jak będzie wyglądało umieranie. Ale powiem szczerze, że o ile jest w tej całej sytuacji całe morze dramatyzmu, u taty była taka piękna śmierć... Leżał w szpitalu na zapalenie płuc i w niedzielę jego stan się na tyle pogorszył że ciągle spał. Praktycznie robił się coraz słabszy ostatnie słowa jakie nam powiedział na dobę przed śmiercią, to że teraz już będzie spać. I faktycznie zasnął na zawsze. Odchodził przy nas bardzo spokojnie... zaczął coraz rzadziej oddychać, mama w jednej jego dłoni trzymała zapaloną gromnicę a ja trzymałam go za drugą rękę... Odmawiałyśmy na głos modlitwę. To było w samo południe... I to co zapamiętam do końca życia to cień motyla, który pojawił się nagle w oknie (w rolecie) i nagle się w powietrzu rozpłynął... Po minucie tata już nie oddychał. A jego twarz spokojnie zaczęła się zmieniać. Ten widok i ta bardzo intymna chwila pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Choroba była traumatycznym przeżyciem, cierpiał przez ponad rok... Praktycznie nie było ani jednego dnia żeby nie wył z bólu mimo podawanej mu morfiny. Ale przejśćie na drugą stronę miał bardzo łagodne. Mogę powiedzieć że tata przepiękną śmierć miał i bardzo się cieszę, że mogłam z nim być do końca. Do ostatniego oddechu. Mam nadzieję że pomogłam mu jakoś przejść na drugą stronę. Jeszcze utkwiła mi w pamięci łza w oczach jego... Boże jakie to okrutne że jego już nie ma i nigdy nie będzie. Teraz w domu jest taka ogromna pustka i nie wiem czy kiedykolwiek da się tą stratę czymś zastąpić. To tak jakby się rzuciło kamień do oceanu i on już na zawsze zostanie utracony. Nie wiem czy czas leczy rany... Noszę żałobę w sercu i w ubraniu... Czarny to taki odpowiedni kolor dla wyrażenia tego co czuję. On tak odpowiednio przytłaczający jest i ciężki. Tak mi źle i smutno... Tak bardzo za nim tęsknię...
  Temat: Adenocarcinoma metastaticum i nie wiemy co będzie dalej...
Karen

Odpowiedzi: 70
Wyświetleń: 29350

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-09-16, 22:01   Temat: Adenocarcinoma metastaticum i nie wiemy co będzie dalej...
Funia tata w szpitalu miał spotkania z panią z poradni leczenia bólu. Nie wiedziałam nawet że to jest niby to samo co hospicjum. Tak jak to napisałaś, że kierują tym Ci sami ludzie.
Jeśli idzie o nastawienie do choroby taty i całej tej sytuacji to mi osobiście teraz jest nieco łatwiej przyjmować te coraz straszniejsze informacje bo na samym początku jak się dowiedziałam o tej chorobie zaczęłam oswajać się z myślą że może być bardzo źle. Fakt że to boli ale mogę powiedzieć że u mnie trochę działa znieczulenie bo od samego początku starałam sobie najwięcej prawdy do siebie dopuścić. Wychodzę z założenia, że mimo iż nadzieja umiera ostatnia,wolę się mile zaskoczyć niż niemile rozczarować. Gorzej natomiast z moją mamą a jeszcze gorzej z dziadkami (czyli rodzicami taty), tata jest jedynakiem i dla nich to jest bardzo trudne do przyjęcia. Oni mówią ze nie wierza że jest źle i nie biorą zupełnie takiej opcji pod uwagę, że może to się skończyć tym o czym każdy wie. Jak im mówimy prawdę jaka jest sytuacja to poprostu tak jakby zaprzeczają że wcale nie będzie źle.Nie wiem może oni potrzebują inaczej do tego wszystkiego dojść. W sumie każdy ma inną metodę radzenia sobie w różnych sytuacjach.
Wiem że w pewnych chorobach tych niestety nieuleczalnych czasami już nic nie da się zrobić. Staram się nastrajać tatę pozytywnie i pomagać mu jak mogę. W sumie to jest pocieszające, że tata ma bojowe nastawienie do tej choroby. Tłumaczy sobie tak to wszystko że będzie leczony i napewno się uda z tego wyjść. My staramy się narazie mówić mu same dobre przykłady np zasłyszane przypadki wyleczenia się z nowotworów. :)
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group