Rozmowy z siostrą są coraz bardziej bolesne.
Wiem, że się poddaje i zaczynam to akceptować.
Zaczynam myśleć i czuć tak jak ona.
Tak bardzo chce żeby z nami została.
Tak mi trudno wyobrazić sobie, że nie spotkamy się co roku nad morzem.
Ale to przecież to nie ja jestem tu najważniejsza.
Nie mogę myśleć o tym żeby ją zatrzymać na tym świecie za wszelką cenę.
Najważniejsza jest ona i to co jeszcze chce zrobić podczas tego czasu, który jej został.
Bardzo boję się o rodziców, o moją mamę.
Co może być gorszego niż utrata dziecka....
Czekaliśmy z poinformowaniem ich, ale już się dłużej nie da.
Siostra z dnia na dzień słabnie.
Nie wiem jak wygląda umieranie na nieleczony rozsiew choroby nowotworowej.
Mam nadzieję, ze są leki dzięki którym nie będzie cierpiała.
Najważniejsze żeby była z nami w Polsce, w rodzinnym domu.
Wszyscy kiedyś umrzemy, ale nie taka miała być kolejność tego odchodzenia.
Zawsze myślała, ze razem zajmiemy się rodzicami, że moje dziecko które kiedyś urodzę będzie miało ciocię......
Nie mogę się pogodzić, że osoba która raz w roku chodziła na badanie skóry do dermatologa umiera na rozsianego czerniaka